/retrospekcje/
Poranne promienie słoneczne od kilku minut oświetlały mi
twarz. W chwili, gdy poczułam je na swoich powiekach, postanowiłam otworzyć
oczy.
Kiedy już to zrobiłam, zorientowałam się, że nie jestem ani
w swoim łóżku, ani nawet w moim pokoju.
Przez ułamek sekundy nie mogła sobie przypomnieć, gdzie dokładnie i
dlaczego jestem.
Jednak po chwili przypomniałam sobie wczorajszy wieczór i
bitwę na poduszki. Na samą myśl o tym, uśmiechnęłam się szeroko.
W tej samej chwili zauważyłam, że Pablo się budzi.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że leżę na nim, mając
jego dłonie na swoich biodrach.
Ja sama miałam głowę położoną na jego klatce piersiowej
(kurde, wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, że Pablo jest taki umięśniony…) a
dłonie kilka centymetrów wyżej, bliżej ramion.
Na wpół przytomna, zwróciłam uwagę na budzącego się Pablo.
Przeciągnął się zaspany, ale ożywił się na mój widok.
Podniósł prawą rękę i odgarnął delikatnie palcami kilka
niesfornych kosmyków z mojej twarzy.
Zaśmiałam się.
-Tak, wiem, wyglądam teraz strasznie. – powiedziałam, wciąż
lekko się śmiejąc
Pablo, w odpowiedzi, pocałował mnie w czoło.
-Zawsze wyglądasz ślicznie skarbie.
On zawsze poprawiał mi humor, znał mnie tak dobrze, że
wiedział co powiedzieć.
Popatrzyłam na niego – wyglądał uroczo zaraz po
przebudzeniu.
Być może pod wpływem jakiegoś impulsu, ale przybliżyłam
swoja twarz do jego ust i go pocałowałam .
Trochę go tym zaskoczyłam, ale też sprawiłam mu tym chyba
przyjemność.
Objął mnie jedną ręką w talii, a drugą położył mi na karku.
Chwyciłam w obie dłonie jego twarz i całowałam go coraz
mocniej.
Zupełnie zatraciłam się w tych pocałunkach, zresztą tak jak
Pablo, który wykonywał tę czynność coraz bardziej łapczywie.
Moje serce biło coraz szybciej, co spowodował nagły przypływ
adrenaliny.
Nagle na chwilę się od siebie oderwaliśmy i każde z nas
otworzyło oczy, które do tej pory pozostawały zamknięte.
Zdążyłam odetchnąć i znowu poczułam na swoich ustach kolejny
pocałunek złożony przez mojego chłopaka.
Podczas wykonywania tej „jakże fascynującej czynności”, jaką
jest całowanie, nagle zadzwoniła komórka Pablo.
Oboje natychmiast odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni, a
Pablo z pewną niechęcią wstał z łóżka i podszedł do biurka, na którym leżał
telefon, aby odebrać.
Po niespełna dwóch minutach rozmowy, doszłam do wniosku, że
osobą dzwoniącą jest Antonio.
Pablo na koniec jeszcze stwierdził, że nie może dzisiaj przyjść
do Studia, bo czuje się odpowiedzialny za mój obecny stan zdrowia i uważa, że
nie można mnie zostawić na razie samej.
Oburzyłam się lekko
na te słowa, więc podeszłam do niego, wyrwałam mu z dłoni telefon i
powiedziałam:
-Dzień dobry, Antonio, tu Angie. Nie martw się, mój stan
zdrowia znacznie się poprawił, więc Pablo bez większych obaw może już przyjść w
dniu dzisiejszym do pracy.
-Miło mi to słyszeć. Jeśli rzeczywiście czujesz się już
lepiej, to bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że niedługo też będziesz mogła
wrócić do pracy. Przekaż Pablo, że zaraz zaczynamy bardzo istotne dla losów
Studia spotkanie z, potencjalnym dla szkoły, fundatorem i on, jako dyrektor,
powinien się na nim zjawić. Szybkiego powrotu do zdrowia, Angie. Do zobaczenia
wkrótce, mam nadzieję. – usłyszałam w odpowiedzi, po czym odłożyłam telefon na
biurko i spojrzałam pytająco na mojego chłopaka
-Czuję się teraz dobrze… Nie potrzebuję już opieki… -
powiedziałam cicho
-Nadal się o ciebie martwię… A poza tym, chyba mamy teraz
coś jeszcze do dokończenia… - odpowiedział, zbliżył się do mnie i znowu zaczął
mnie całować
Próbowałam go powstrzymać, ale cały czas na mnie mocno
napierał.
W końcu udało mi się go od siebie odepchnąć.
Pokręciłam zdezorientowana głową.
-Pablo… O co chodzi? Dziwnie się zachowujesz, zupełnie
jakbyś nie był sobą… - stwierdziłam, już trochę przerażona
Odwrócił ode mnie głowę.
-Angie, kochanie… Przepraszam za to, poniosło mnie. To
wszystko przez… Przez tą cała sytuację z Germanem. On próbował z tobą… No wiesz
co… Chciałbym, żebyś zrobiła to ze mną a nie z nim…
Wręcz opadła mi szczęka na te słowa. Nie wiedziałam, co
odpowiedzieć. Oraz czy lepiej byłoby go w tej chwili przytulić czy raczej
uderzyć w twarz.
-Mówiłam ci już… Między mną i Germanem nigdy do niczego nie
doszło i nie dojdzie. – przełknęłam ślinę – Pablo… Wiesz, jak bardzo cię
kocham. Ale… Ja nie jestem jeszcze na to gotowa. A nie chcę byśmy się do
czegokolwiek wzajemnie zmuszali…
Pablo uśmiechnął się do mnie lekko.
-Słoneczko, oczywiście, do niczego nie zamierzam cię
zmuszać. Przepraszam, nie chcę, żebyś robiła coś wbrew swojej woli. – pogłaskał
mnie po policzku – Ale na buziaka mogę liczyć, prawda?
Parsknęłam śmiechem i spojrzałam na zegar wiszący na
ścianie.
-Ty lepiej idź do łazienki się ogarnąć, bo jesteś już
spóźniony na spotkanie z fundatorem dla szkoły, które odbędzie się w Studiu. –
powiedziałam, po czym siła dociągnęłam go do drzwi łazienki i zamknęłam je za
nim, gdy tylko został wepchnięty do pomieszczenia
Już miałam odejść i zejść do kuchni, by przygotować
śniadanie, gdy usłyszałam jeszcze dobiegający zza drzwi głos Pablo:
-Czyli dostanę tego buziaka, jak się już ogarnę, tak?
/1 godzinę później/
Jakieś pół godziny wysłałam Pablo do Studia.
Ja osobiście uważam, że jestem po prostu tragiczną kucharką,
aż się dziwię, że jakieś służby specjalne jeszcze nie dały mi pisemnego zakazu
dotyczącego gotowania.
Później, wręcz wypchnęłam go w kierunku drzwi wejściowych, a
on i tak przez jakieś pięć minut nie chciał wyjść z domu, bo uparł się, że koniecznie
mam mu na pożegnanie dać buziaka.
Wyszedł dopiero wtedy, gdy to zrobiłam i jeszcze stwierdził,
że mam się niczym nie stresować zbytnio podczas jego nieobecności oraz, że
wróci w ciągu kilku najbliższych godzin.
Jak zwykle, nie stosowałam się do wydanych przez Pablo
poleceń.
To chyba jakaś poważna przypadłość, w sensie, robienie na
opak tego, co ci każą.
Szybko się ogarnęłam, a później poszłam w coś ubrać.
Mój wybór padł na miętową sukienkę maxi bez rękawów, beżowe
koturny, a do tego piaskowy, luźny sweterek z rękawem ¾. Włosy, co zdarza mi
się rzadko, związałam w warkocz.
Wzięłam jeszcze torbę, zamknęłam za sobą drzwi kluczem,
który Pablo dał mi dzisiaj rano i wyszłam z domu.
Miałam pewien plan.
Pablo, jeszcze podczas śniadania, stwierdził, że dzisiaj po
zakończeniu swoich zajęć w Studio, pójdzie do domu Castillo, by poważnie
„porozmawiać” z Germanem.
No tak, znając tę dwójkę, na rozmowie się nie skończy i,
jeśli German nie będzie wtedy zbytnio opanowany, po pięciu minutach dojdzie od
słów do czynów.
Dlatego właśnie teraz zmierzałam do domu jego i Violi, aby
trochę załagodzić ten konflikt…
W tej samej chwili, gdy o tym rozmyślałam, doszłam do celu
swojej „wędrówki”.
Zadzwoniłam do drzwi i trochę zestresowana całą tą sytuacją,
czekałam, aż ktoś mi je otworzy.
Nie musiałam tam stać zbyt długo. Nie minęła chwila, a drzwi
otworzył mi, co mnie bardzo zdziwiło, German.
Bardzo ucieszył się na mój widok.
-Angie, tak się cieszę, że cię widzę… Martwiłem się o
ciebie. – o, jakie to słodkie z jego strony… - Gdzie spędziłaś tę noc?
-Cześć, German. Byłam u Pablo. Stwierdził, że zabrania mi na
chwilę obecną wracać tu do was do domu…
-To przez tą całą wczorajszą sytuację, prawda? – German
zmarszczył czoło – Ale on nie może przecież wydawać ci rozkazów.
-To jest mój chłopak, martwi się. – powiedziałam, nieco
bardziej opryskliwie niż zazwyczaj
-Twój chłopak? Jakoś nie przeszkadzało ci to wczoraj w
całowaniu się ze mną. – powiedział, uśmiechając się przy tym, bo cała ta
sytuacja widocznie go bawiła
-To była jedna wielka pomyłka! Nic nie znacząca, jeśli
chcesz wiedzieć!
-Wczoraj tak jeszcze nie uważałaś… - znowu uśmiechnął się,
dość podejrzanie
-Nie no… Jesteś niemożliwy! Po jakie licho ja tu przyszłam?!
Ty w ogóle mnie nie słuchasz!
-Ja nie słucham?!
-Tak, właśnie ty! Innego głąba, który myśli, że wszystko wie
najlepiej tu nie widzę!
-Czyli przyszłaś na mnie nawrzeszczeć i mnie pouczać, tak?!
-Po pierwsze: to ty wrzeszczysz, a nie ja. Po drugie:
chciałam z tobą porozmawiać i tym samym cię ostrzec, ale ty, oczywiście, mnie
nie słuchasz!
-W jakim sensie ostrzec?
-A… Czyli teraz to jesteś ciekawy. – powiedziałam z
przekąsem
-Tak, jestem ciekawy!
-Nie krzycz tak. Jeżeli już chcesz wiedzieć, to chciałam cię
ostrzec przed Pablo.
-Dlaczego? Nie mów mi tylko, że Pablo to tak naprawdę Hulk i
zamierza mnie unicestwić. – odpowiedział, po czym parsknął śmiechem
Zmarszczyłam lekko czoło.
-Nie śmiej się, bo jest to po części prawda. – zdziwił się,
gdy to powiedziałam – Pablo zamierza dzisiaj z tobą „porozmawiać” na temat
wczorajszego incydentu, ale obawiam się, że na samej rozmowie to się nie
skończy…
-Aha, czyli prosisz mnie, bym mu nie przywalił, kiedy
zacznie mnie obrażać, tak? A dlaczego właściwie tak się o to martwisz?
-Bo nie chcę mieć dwóch trupów na sumieniu, jasne?
German uśmiechnął się i przybliżył do mnie nieznacznie.
-Coś tu kręcisz… To wcale nie o to chodzi… - stwierdził –
Martwisz się, że to mnie się coś stanie.
Aż się zakrztusiłam, kiedy usłyszałam jego słowa.
-Słucham?! Nie, to nie o ciebie się martwię!
-Naprawdę? – zapytał sarkastycznie
-Tak, naprawdę! I, do jasnej cholery, zrozum wreszcie
człowieku, że a) mam teraz chłopaka i b) między nami już nigdy niczego nie
będzie! I nie łudź się, że jest inaczej, bo…
W tej chwili poczułam jego usta na swoich własnych.
To było takie świetne uczucie, którego nie chciałam
przerwać.
Całowaliśmy się, nie zwracając uwagi na to, że jest to
niewłaściwe i nie na miejscu.
Po pewnym czasie, powoli się od siebie oderwaliśmy.
-To było… dziwne… - stwierdziłam
-I co? Nadal będziesz twierdzić, że to nie o mnie się
martwisz?
-Nie… Nie zamierzam, bo musiałabym skłamać… Ale powiem tak:
to, co właśnie zrobiliśmy jest bardzo niewłaściwe, więc po prostu o tym
zapomnijmy, dobrze?
Po tych słowach odeszłam w stronę drzwi, by wrócić do domu,
ale do moich uszu dobiegły jeszcze słowa Germana:
-Niestety, ale ja nie potrafię zapomnieć o tobie… I nawet
nie zamierzam. Odzyskam cię, choćby nie wiem co…
* * *
I macie ten wyczekiwany rozdział! :D
Przedwczoraj wieczorem wróciłam z Anglii, ale miałam bardzo ciężką (27-godzinną) podróż i do tej pory nie miałam siły wstawić nowej notki...
Ogólnie, pisałam ten rozdział przez ostatni tydzień (część z Pablo), a dzisiaj napisałam jeszcze tę część z Germanem ;D
Mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba :)
Proszę, piszcie w komentarzach pomysły na dalszy ciąg, bo w najbliższych rozdziałach muszę wprowadzić Esmeraldę i Jackie, bo napisałam tak w prologu, a obecne rozdziały to przecież wspomnienia Angie...
A, i już wiem, z kim Angie będzie na koniec (ale to nie znaczy, że jak już kogoś wybierze, to oznacza koniec bloga - będę po prostu pisała jeszcze jej dalsze losy ;D )
Pozdrawiam,
Angie ^^
rozdział jest po prostu boski <33
OdpowiedzUsuństęskniłam się za nimi ^.^
czekam na nowe ♥
Genialne! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie dodałaś rozdział. Nie masz pojęcia ile na niego czekałam...
Świetnie napisany. Mimo iż jestem raczej za Germangie to część z Pangie również mi się podobała.
Hahaha, Pablo mnie po prostu rozwalił. :D
Jak mówiłam piszesz świetnie. ^^
Wpadnij koniecznie do nas, musisz nadrobić zaległości. :)) Klik :3
Pozdrawiam ;**
PS. Kiedy next? :D
Wspaniały nie mogę doczekać się kolejnego!
OdpowiedzUsuńŚwietny, genialny !
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa kogo wybierze !?
/ Oliwia :***
Super... nareszcie ten wyczekiwany rozdział... Tak strasznie się ciesze dzięki tym scenkom z Pangie rozdział po prostu GENIALNY!!! Jak ty to robisz? zapraszam do mnie na bloga a oto link http://fanfik-violetta.blogspot.com/2013/07/rozdzia-5.html?showComment=1373445264423#c3634690422543705289
OdpowiedzUsuńniech wybbierze germana prosze
OdpowiedzUsuńSłodkie to było *.* Jak ja kocham Pangie ♥ I jeszcze Pablo z tym buziakiem ♥ Padłam ♥ Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńDream♥
A tak przy okazji Zapraszam do mnie! Jest nowy rozdział http://violetta-mojahistoryjka.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Versatile Blogger Awards ! Więcej u mnie na violetta-moje-historie.blogspot.com
OdpowiedzUsuń/Oliwia :***
Zostałaś nominowana przeze mnie do Versatile Blogger Awards. Szczeguły u mnie lovestory-of-angie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Versatile Blogger Awards.
OdpowiedzUsuńWięcej u nas: Klik :3
Gratulacje! :)