/retrospekcje/
Zamykając za sobą drzwi do domu Castillo, nie wiedziałam, czy
powinnam zacząć się śmiać czy płakać.
Rozmyślałam nad tym, co stało się w ciągu ostatnich dziesięciu
minut.
Miło wspominał nasz pocałunek.
Ostrzegłam go przed Pablem.
Później całowałam się z nim, tym samym zdradzając mojego chłopaka.
A następnie, o zgrozo, przyznałam mu rację, gdy stwierdził, że mi
na nim zależy.
Boże, co ja zrobiłam?!
Schowałam twarz w dłoniach i szybkim krokiem ruszyłam przed
siebie. Nie zwracałam uwagi na przechodniów, ani nawet na samochody, kiedy
przechodziłam przez ulicę.
To szczęście, że podczas mojej przeprawy do domu się nie zabiłam.
A może nawet byłoby lepiej... Nie miałabym tego całego poczucia
winy, w dodatku uzasadnionego moja głupotą....
"Angie, ogarnij się!" - pomyślałam szybko - "To, że
teraz w twoim życiu nie dzieje się najlepiej, nie oznacza, że jak jakaś
hipokrytka musisz myśleć, że gdyby potrącił cię tir, wszystko byłoby
łatwiejsze."
Tak, musiałam się otrząsnąć. Oraz znaleźć jakieś rozwiązanie.
Albo nie, najlepiej będzie, jeśli nic nie będę robić.
Poprzednim razem, próbowałam coś poradzić na to, że przez moją
osobę, dwóch facetów może wylądować w szpitalu, albo i cmentarzu, jeśli jakoś
nie zareaguję.
No i zareagowałam.
Tak, i jaki jest tego skutek?!
Fatalny...
Podniosłam głowę, która do tej pory miałam spuszczoną. Dopiero
teraz zwróciłam uwagę na to, że doszłam już do domu Pabla.
Zaczęłam gorączkowo szukać kluczy w torebce.
Miałam skrytą nadzieję, że Pablo jeszcze nie wrócił. Miałam
przecież stosować się do jego próśb i nie wychodzić cały dzień.
A jeśli otworzy mi drzwi i stwierdzi, że się o mnie martwi, to co
mu odpowiem?
Nagle wyobraziłam sobie sytuację, która mogłaby za chwilę mieć
miejsce….
„Cześć, skarbie! No widzisz, nie chciało mi się stosować do twoich
poleceń i wyszłam z domu, nie zważając zbytnio na mój stan zdrowia. Chcesz
wiedzieć gdzie byłam? W żadnym szczególnym miejscu. Tylko u Germana, któremu
przy okazji wspomniałam co nieco o tym, że coś do niego czuję. A! Zapomniałam
wspomnieć, że jeszcze się całowaliśmy!”
Otrząsnęłam się z tych myśli.
Nie. Jeżeli Pablo otworzy mi drzwi, to nie mogę powiedzieć mu
prawdy. Nigdy mu tego nie powiem… To była zwykła pomyłka!
Znalazłam w torbie klucze i próbowałam otworzyć drzwi. Początkowo
trzęsły mi się ręce, jednak w końcu wzięłam się w garść i udało mi się wejść do
domu.
Przełknęłam nerwowo ślinę.
„Proszę, żeby Pabla jeszcze nie było w domu. Proszę, proszę,
proszę….” – powtarzałam cały czas w myślach.
Mijałam wolnymi krokami korytarz, a serce biło mi jak oszalałe.
Po chwili, odetchnęłam jednak z ulgą, gdy zorientowałam się, że
nikogo oprócz mnie nie ma w domu.
Zostawiłam torbę w salonie, po czym udałam się do kuchni, aby
przygotować dla mnie i Pabla obiad.
Zdecydowałam się na naleśniki. Z moim kucharskim antytalentem, one
wychodziły mi jeszcze całkiem nieźle.
Przygotowałam posiłek, nakryłam do stołu i usłyszałam, jak ktoś
przekręca klucz w drzwiach.
Odetchnęłam głęboko.
„Spokojnie, Angie. Twoja wersja brzmi: siedziałaś w domu cały
dzień i nie robiłaś absolutnie nic nadzwyczajnego.”
Tak, dla oszczędzenia nerwów, lepiej w ogóle o niczym nie
wspominać mężczyźnie.
Nagle mój chłopak stanął w drzwiach kuchni.
-Cześć, promyczku. – powiedział zadowolony
-Cześć, kochanie. – odpowiedziałam uśmiechnięta, szczęśliwa ze
słów, które do mnie skierował – Zrobiłam nam obiad.
Pablo podszedł do mnie, objął mnie w talii i pocałował w czoło, po
czym stwierdził:
-Nie musiałaś przecież. Ale bardzo ci dziękuję, rzeczywiście,
jestem już bardzo głodny.
Następnie oboje zasiedliśmy do stołu.
W trakcie posiłku dużo rozmawialiśmy, głównie o tym, co wydarzyło
się w ciągu dnia.
Dowiedziałam się tego, że Pablo był w domu Castillo, ale nie
zastał tam Germana.
„Może to i lepiej.” – pomyślałam natychmiast
Po obiedzie, razem z Pablo oglądaliśmy przez całe popołudnie
jakieś głupie komedie w salonie. Bardzo miło spędziliśmy ten czas.
Wieczorem, każde z nas poszło, tym razem, do swojej sypialni, gdyż byliśmy zmęczeni
całym dniem.
Zwłaszcza Pablo, który następnego dnia miał przecież iść do
Studia.
Po ogarnięciu się, przebraniu w piżamę i związaniu włosów w
warkocz, położyłam się spać.
Nie śniły mi się zbyt miłe rzeczy, głównie przerażające.
Ostatni sen, a właściwie koszmar, był zdecydowanie najgorszy.
Ukazała się mi w nim Maria, która ciągle tylko powtarzała słowa:
„Jak tak mogłaś, siostrzyczko? Zawiodłam się na tobie!”
Później, zaczęły wypadać jej zęby, traciła włosy, a zamiast oczu,
z oczodołów leciała jej krew. Wzięła do ręki nóż, zamachnęła się na mnie i…”
Obudziłam się z krzykiem.
Szybko zapaliłam lampkę stojącą na szafce nocnej.
Usiadłam na łóżku przerażona tym koszmarem.
„Maria mnie teraz nienawidzi. Nienawidzi mnie i nie dziwię się jej…
Jestem najgorszą siostrą na świecie…” – te myśli cały czas kołatały mi się w
głowie
Nie, tak nie może być… To dla mnie się skończy psychiatrykiem,
jeśli nie przerwę tej „znajomości” z Germanem…
Powoli się uspokajałam. Spojrzałam na elektroniczny budzik, który,
podobnie jak lampka, także znajdował się na szafce nocnej.
„4:00” – już i tak zapewne nie zasnę…
Usiadłam na łóżku, oparłam się plecami o ścianę i schowałam twarz
w dłoniach, tym samym zaczynając szlochać.
Kogo ja oszukuję???
Czuję coś do Germana i nie ukryję tego przed sobą.
Ale… Tak nie można, to niewłaściwe…
Muszę to zakończyć, raz na zawsze, to już zaszło za daleko…
* * *
Rozmyślałam nad tym, jak odizolować się od osoby Germana przez
kolejne dwie godziny, kiedy to usłyszałam dźwięk budzika, dobiegający z pokoju
Pabla.
„Ok, Angie. Teraz wyjdź z pokoju, twierdź, że spałaś świetnie, jak
nigdy i idź do łazienki się ogarnąć…”
Zwlokłam się powoli z łóżka i, gdy tylko wstałam, poczułam jak
kręci mi się w głowie.
Oparłam się na ścianie i odetchnęłam głęboko.
Jak widać, nieprzespana noc dawała mi już o sobie znać…
Szybko się otrząsnęłam i poszłam do łazienki, w której od razu
zajrzałam do lustra.
Gdybym tylko miała siły, to wrzasnęłabym widząc swoją twarz.
Zaczerwienione i szkliste oczy wyglądały jak u zjawy z horroru.
„Będę musiała użyć więcej kosmetyków niż zwykle.” – pomyślałam szybko
Ogarnęłam się w niespełna pół godziny i zeszłam do kuchni, żeby
coś zjeść, choć przez ten cały stres nie byłam w ogóle głodna.
W pomieszczeniu wpadłam na Pabla, który właśnie miał wychodzić do
Studia.
-Cześć. – powiedziałam najbardziej optymistycznie, jak tylko
mogłam i pocałowałam go w policzek
-Dzień dobry, Angie. – odpowiedział, po czym trochę się zmartwił –
Skąd taka mina?
Nie, on nie może się dowiedzieć o moich obawach…
Wysiliłam się na najszerszy uśmiech, na jaki było mnie w tej
chwili stać.
-Mina? Jaka mina? -
udawałam lekko oburzoną jego słowami – Jestem bardzo szczęśliwa, a największy
problem, jaki mam teraz na głowie, to taki, że ty idziesz do pracy, a ja musze
jeszcze przez tydzień siedzieć w domu sama jak palec…
Pablo przytulił mnie do siebie. Chyba przypadkiem wpędziłam go w
poczucie winy…
-Nie martw się, wrócę najszybciej, jak tylko się da. Nie muszę iść
przecież dzisiaj do Castillów… - odpowiedział i pocałował mnie w czoło
-Ale Pablo, nie musisz się dla mnie tak poświęcać… Pójdę do parku,
albo na spacer… - odpowiedziałam
-Jesteś pewna? No dobrze, ale postaram się wrócić jak najszybciej.
Uważaj na siebie. – dodał i pogłaskał mnie po policzku, po czym szybko dodał –
A, zepsuł się kran w kuchni i do południa powinien przyjść hydraulik go
naprawić.
-Spokojnie, nie martw się. Wpuszczę go, naprawi ten kran i
wszystko będzie ok. Miłego dnia. – dodałam i odprowadziłam go wzrokiem do drzwi
wejściowych, przez które właśnie wychodził uśmiechając się do mnie
* * *
Usłyszałam dzwonek do drzwi.
„To zapewne ten cały hydraulik.” – pomyślałam i poszłam otworzyć
mu drzwi
Rzeczywiście, gdy to zrobiłam, w drzwiach zobaczyłam wysokiego i całkiem
postawnego mężczyznę ze skrzynką z narzędziami w ręku.
Zawsze słowo „hydraulik” kojarzyłam z gościem grubo po czterdziestce,
lub nawet po pięćdziesiątce, mało zadbanego, z dżunglowatym zarostem na twarzy
i brzuchem, który ledwo mieści mu się w spodniach.
Ten był… no tak, zupełnie inny.
Na oko, był krótko po trzydziestce. Miał ciemne włosy, piwne oczy
i kilkudniowy zarost na twarzy. Śnieżnobiały, szczery uśmiech robił na mnie
duże wrażenie, tak samo jak wysportowana sylwetka i zadbany wygląd.
„Chyba kran kuchenny powinien nam się psuć dużo częściej.” –
pomyślałam natychmiastowo z uśmiechem na twarzy, jednak po chwili opanowałam
się, stwierdzając, że muszę teraz wyglądać jak jakaś wariatka
-Dzień dobry, jestem Diego Reyes. To w tym domu zepsuł się kran? –
powiedział z uśmiechem (o matko, miał genialny uśmiech!)
-Dzień dobry. Angie Saramego. Tak, to w tym domu potrzebna jest
pomoc hydraulika. – odpowiedziałam, udając zrównoważoną osobę i wpuściłam go do
środka
Po dwudziestu minutach, Diego, podczas naprawiania kranu, prowadził ze mną żywą rozmowę.
-Pablo Gallindo to twój chłopak? – tak, w trakcie tej rozmowy
przeszliśmy już na „ty”
Momentalnie zbladłam. Po wczorajszym incydencie z Germanem, sama
zwątpiłam w to, że z Pablem jesteśmy parą.
-To… skomplikowane… - odpowiedziałam speszona
Diego uśmiechnął się wyrozumiale.
-Dobrze, nie będę drążył tematu, widzę, że nie chcesz o tym mówić.
– po czym dodał – Szkoda, wydajesz się być świetną osobą i chciałem cię zaprosić
na kawę.
Uśmiechnęłam się, był bardzo sympatycznym człowiekiem.
Rzeczywiście, gdyby nie moje, już wystarczająco monstrualne, problemy sercowe,
z chęcią umówiłabym się z nim.
Nagle zrobiło mi się słabo, obraz kuchni zaczął rozmazywać mi się
przed oczami.
Oparłam się szybko o blat kuchenny.
„To zaraz mi przejdzie, tak, zaraz będzie lepiej. Zupełnie jak
dzisiaj rano…”
Jednak po chwili, to uczucie nie przechodziło, przeciwnie, nasilało
się jeszcze bardziej…
Myślałam, że głowa mi zaraz eksploduje, a zarazem zrobiłam się bardzo
senna.
Nie słyszałam już zbyt wiele, coraz bardziej odlatywałam…
Do moich uszu, dotarły jeszcze słowa, zmartwionego chyba całą
sytuacją, Diega:
-Angie, co ci jest? Mam wezwać pogotowie?
Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam.
Co się ze mną działo?
Nogi miałam już jak z galarety, powoli upadałam na podłogę.
Próbowałam coś zrobić, ale straciłam kontrolę nad swoim ciałem.
W końcu całkowicie straciłam świadomość tego, co się dzieje, nawet
nie czując już tego, że uderzyłam ciałem o posadzkę…
* * *
Obudziłam się z dość dużym bólem głowy, ledwo pamiętając to, co
się wydarzyło.
Zauważyłam, że jestem w łóżku szpitalnym.
„Znowu?!” – pomyślałam szybko, załamana sytuacją
Odwróciłam trochę głowę w prawą stronę i dostrzegłam Violę, która
siedziała przy moim łóżku.
Miała bardzo smutną minę, jednak rozchmurzyła się trochę, kiedy
zobaczyła, że się obudziłam.
-Co się stało? – spytałam, resztkami sił, wciąż byłam wyczerpana
Viola zacisnęła usta i stwierdziła:
-Nie wiem dokładnie, co z twoim stanem zdrowia. Niestety, nie
chcieli mi udzielić tej informacji. W innym przypadku mógłby to zrobić tata,
ale w tej sytuacji…
Zatkało mnie i spytałam szybko:
-W jakiej sytuacji?
-No tak, nie wiesz przecież o tym. – powiedziała, zaczynając
szlochać – Tata siedzi w więzieniu…
* * *
Tak, nareszcie nowy rozdział! :D
Tak, długo musieliście czekać i mam nadzieję, że Wam się podoba ;)
Przy okazji, chcę Wam polecić świetnego bloga mojej przyjaciółki, który dopiero zaczyna:
Fanfiction dopiero się rozkręca i miło byłoby, gdybyście zajrzeli ;)
Btw. pisząc ten rozdział, napisałam na początku swego rodzaju "spis treści" - jest napisany z przymrużeniem oka, gdyż naćpałam się wtedy budyniem w muffinkach, które jadłam xD
A tak na serio, zamierzam to dodać :D
Chcielibyście? :)
~Angie
Świetny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że w końcu dodałaś. Staraj się to robić częściej, bo sprawiasz, że umieramy z ciekawości. :D
Germi w więzieniu. o.O
Hydraulik ;3
Wszystko super, dopracowane w każdym calu. Oby tak dalej! :)
Zapraszam do nas :)
Boski rozdział! Mam nadzieję, że będziesz dodawać je częściej, bo na ten czekałam i czekałam... :P
OdpowiedzUsuńZa co German w więzieniu? Oj, oj... XD
Oby Angie nic poważnego nie było!
Czekam na next. <3
~Ans
Kiedy next ? z góry pytam
OdpowiedzUsuńIdealny rozdział !
/ Oliwia :***
Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńGerman w więzieniu? Nie wiem czy się śmiać czy płakać :D
Czekam na nexta
Super rozdział
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://mystoryaboutleonetta.blogspot.com/