/nadal retrospekcje ;) /
-Pablo, co…
Nagle trzasnęły drzwi do pokoju nauczycielskiego, co
wskazywało na to, że przyszedł Gregorio.
-Ja z nimi nie wytrzymam, mówię wam, niedługo ich wszystkich
rozstrzelę za tę ich głupotę! – zaczął się wydzierać na cały głos.
Razem z Pablo spojrzeliśmy na siebie przerażeni.
-Gregorio, będziesz tak choć trochę uprzejmy i wytłumaczysz
nam, o co ci chodzi tym razem? – zapytał Pablo, przyzwyczajony już do ciągłych
narzekań naszego nauczyciela tańca.
Gregorio spojrzał na nas, jak na niedorozwiniętych umysłowo
i znowu zaczął krzyczeć:
-Jak to o co?! O tych uczniów, co to nic nie potrafią a
jeszcze śmią twierdzić, że ja jestem niemiły i niekulturalny! Wyobrażacie to
sobie?! – jeszcze bardziej się zdenerwował
-Tak szczerze, to tak, wyobrażam to sobie. I nawet jestem
skłonna zgodzić się z naszymi uczniami. – szepnęłam do Pablo rozbawiona całym
zajściem
-A pani to z jakiego powodu się śmieje? – rozdrażniony
Gregorio skierował do mnie to pytanie
-A czemu nie? Przecież śmiech to zdrowie. – jeszcze bardziej
się roześmiałam
-Właśnie, Gregorio. Przecież chyba nie zabronisz nam się
śmiać, prawda? – odrzekł nasz dyrektor, również rozbawiony zaistniałą sytuacją
Gregorio miał coraz bardziej „kwaśną” minę:
-Z kim ja pracuję?! Z kim ja pracuję, ja się pytam?!
Jesteście bardziej nienormalni niż te dzieciaki! – wykrzykując ostatnie zdanie,
otworzył drzwi i wyszedł, zatrzaskując je za sobą na tyle mocno, aby z
pobliskiej półki spadły trzy książki.
-On się chyba nigdy nie zmieni – stwierdził Pablo
-Też tak mi się
wydaje. – odpowiedziałam - Przepraszam, ale za dwie minuty zaczynam lekcje, więc
idę. Pa.
Dałam mu buziaka w policzek, uśmiechnęłam się promiennie i
wyszłam z pomieszczenia, zupełnie zapominając o pytaniu, które chciałam mu
zadać.
Tak szczerze, gdy tak teraz o tym myślę, to dochodzę do
wniosku, że nigdy nie wróciłam do tematu sprzed przyjścia Gregorio. Zupełnie o
tym zapomniałam, a może byłoby to teraz pomocne w podjęciu decyzji…
Lekcje minęły mi bardzo szybko, więc szczęśliwa mogłam się
już udać do domu.
Ekhm… Do domu tymczasowego, że tak to nazwę. Bo teraz
musiałam wyprowadzić się z mojego mieszkania i zamieszkać z Violettą, jako jej
nowa guwernantka.
Typową guwernantką to ja nie będę, zaczynając od faktu, że
nie mam do tego odpowiednich kwalifikacji, aż dziwi mnie fakt, że German się
jeszcze nie połapał.
Mam teraz uczyć Violę przedmiotów, których ja w jej wieku
nie rozumiałam i musiałam jeździć po korepetytorach?!
Tak, zdecydowanie, wkopałam się na całego i czego bym nie
zrobiła, mam wrażenie, że w konsekwencji nie wyjdę z tego żywa.
Zamyślona, dopiero w tej chwili zorientowałam się, że
dotarłam już pod drzwi domu.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam szukać kluczy, które
otrzymałam dzisiaj rano, żeby wejść do środka.
-Dzień dobry. – powiedziałam, myśląc, że ktoś na pewno jest
w domu.
-Dzień dobry, proszę pani. – odpowiedział mi męski głos,
który dobiegał zza rogu. Po chwili zauważyłam też mężczyznę, z którego ust
dobiegły te słowa.
-Musiałam jeszcze dzisiaj załatwić parę spraw, ale już
jestem. – powiedziałam, uprzedzając pytanie Germana „Dlaczego nie było pani całe
przedpołudnie?”, którego spodziewałam się usłyszeć.
Mój rozmówca uśmiechnął się lekko i odpowiedział:
-Dobrze, rozumiem to. Mam nadzieję, że udało się pani
wszystko załatwić i jest pani gotowa zacząć tę pracę na pełen etat.
-Tak, oczywiście. Przykro mi, że nie mogę teraz z panem
porozmawiać, ale zamierzam przygotować materiały na zajęcia z Violettą.
-Rozumiem, ja właściwie też idę teraz do swojego gabinetu,
bo mam dużo pracy. – odpowiedział.
Skierowałam się w kierunku części domu, w której znajdował
się obecnie mój pokój.
German w tym samym momencie ruszył w stronę swojego gabinetu
i tak jakoś wyszło, że zderzyliśmy się ze sobą lekko.
-Przepraszam, niezdara ze mnie… - powiedziałam cicho i
spojrzałam mu w oczy. W jego piękne, czekoladowe oczy.
Zaraz, co ja gadam?!
Angie, za dużo czasu przebywałaś na słońcu, dostałaś
porażenia słonecznego i twój mózg nie funkcjonuje normalnie. Najlepiej będzie,
jak jeszcze dzisiaj udasz się do lekarza. Tak, to dobry pomysł….
German uśmiechnął się szczerze, dopiero wtedy spostrzegłam,
że trzyma mnie za nadgarstek i stwierdził:
-Nie, to moja wina, jestem dzisiaj trochę roztrzepany… - po
czym puścił moją dłoń i każde z nas ruszyło w swoją stronę.
Po kilku krokach odwróciłam się jednak jeszcze raz by na
niego spojrzeć.
Jak na złość, on też się odwrócił i to w tym samym momencie.
Cholera, Angie, odwróć głowę i się na niego nie gap, to się
zaczyna robić chore!
Natychmiast się odwróciłam i najszybciej, jak mogłam, udałam
się do swojego pokoju.
W głowie cały czas kołatała mi się jedna myśl: „Przecież ja
się w nim nie zakochałam. To wszystko przez moje ciężkie przedpołudnie, tak, to
na pewno tylko zwykłe przemęczenie i mam urojenia." Prawda?
* * *
I jak, podobał się rozdział? :D
To już drugi, który dzisiaj dodaję – w ramach rekompensaty
za to, że na pierwszy rozdział musieliście czekać od czwartku :)
Postaram się dodać coś jutro, ale nie obiecuję, bo wtorki
mam ciężkie przez dodatkowe zajęcia. Jeśli nie jutro, to dodam w środę ;D
A tak poza tym, dzisiaj mój blog obchodzi tydzień istnienia!
Wielkie dzięki za to, że przez ten czas pojawiło się kilka miłych dla mnie
komentarzy i mam świadomość, że nie piszę do ściany xD
Piszcie w komentarzach, jeśli macie pomysły na kolejny
rozdział – może coś wykorzystam :)
Pozdrawiam,
Angie ^^
Super blog :) Świetnie piszesz, chociaż czasami brakuje kropek. Uwielbiam Germangie ale Pablangie też niczego sobie. Mam nadzieję, że szybko doczekam się kolejnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię :) Rzeczywiście, kilka kropek mogłam ominąć, ale to przez pośpiech ;) Jutro albo pojutrze nowy rozdział :D
UsuńŚwietnie napisane. :))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :**
UsuńZnakomicie piszesz, tylko kto jest dyrektorem Pablo?? Zapraszam do siebie : violetta-moje-historie.blogspot.com / Oliwia :***
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa. I tak, dyrektorem jest Pablo ;)
UsuńJesteś świadoma tego co robisz?Tak śiwetnie piszesz,że powinni cie zamknąć!A tak na serio,to kolejny świetny rozdział.Przy okazji,jakby co to wolę Germangie,Pablangie jak ktoś to już kiedyś ujął,są bardziej jak brat i siostra
OdpowiedzUsuńNo właśnie,z ust mi to wszystko wyjęłaś.\
UsuńNa nowy rozdział czekam
Miło słyszeć takie słowa ^^ A poza tym, jutro dodam nowy rozdział ;)
UsuńA o której?
UsuńCzekamy na nowy rozdział :) Mam nadzieję, że szybko się pojawi, bo co 5 minut sprawdzam twój blog :P
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, mam dzisiaj małe problemy z internetem :/ Jeśli nie dodam dzisiaj, to wtedy na 100% pojawi się jutro w okolicach popołudnia...
UsuńSuper blog jest bardzo interesujący,ja osobiście wolę Pablangie,a i o której godzinie dodajesz rozdział?Pozdro Angela
OdpowiedzUsuńRozdziały dodaję od poniedziałku do piątku ok. 18-19, w weekendy trochę szybciej ;) I dzisiaj dodam następny :)
UsuńA dodasz przed 19 ? Bo ja o 19 zawsze schodzę z kompa
UsuńJuż dodałam ;)
Usuń